piątek, 3 maja 2013

Girls just wanna have rock - Halestorm

To, że trudno było mi sie zawsze przekonać do śpiewających kobiet tajemnicą nie jest. Także tu na blogu nigdy się specjalnie z tym nie kryłam. Chcąc wykorzenić z siebie ten głęboko schowany wewnętrzny hejt (który omijał tylko Joan Jett i Debbie Harry) postanowiłam zacząć badać zespoły z babkami na wokalu, tak w ramach terapii. Nowy cykl, o wymownym tytule "Girls just wanna have rock" będzie prezentował wyniki moich badań.

Pierwszy na celowniku wylądował zespół Halestorm, który od jakiegoś młócę w głośnikach. Sama nie spodziewałam się tego, jak bardzo moje nastawienie się zmieni.


Halestorm to kapela z Pennsyvanii, grająca muzykę, którą określiłabym jako należącą do nurtu współczesnego hard rocka. Początki kapeli sięgają 1998, kiedy to rodzeństwo Arejay i Lzzy Hale zaczęli komponować swoje pierwsze konkrety. Ich debiutancka płyta "Halestorm" została wydana dopiero w 2009 roku. Przez te 11 lat kapela bardzo dobrze się ukształtowała.
Nie jest to jakieś tam pitu pitu, tylko całkiem soczyście brzmiący amerykański hard rock, powiewający czasem post-alternatywą w stylu Foo Fighters. Bardziej agresywne kawałki przeplatają się w równych proporcjach z bardzo dobrze skomponowanymi, niebanalnymi balladami. To, co przedewszystkim uderzyło mnie przy przesłuchiwaniu tej płyty to duża głębia i siła bijąca z ich muzyki. Niewielu współczesnym zespołom udaje się uzyskać coś takiego JUŻ na pierwszym wydanym LP. Głos Lzzy - mega mocny, bardzo rockowa barwa - prowadzi piękne dialogi z gitarami, no i przedewszystkim - TE RIFFY, czy w przypadku ballad - TE MELODIE! Łażą za mną całymi dniami, ale nie na zasadzie podskakujek wpadających w ucho, tylko jako te, które poruszają twoje nerwy i nie dają się zapomnieć. Z próbek:

mocuch:
balladka:

Drugim (i jak narazie ostatnim) albumem jest "The Strange Case Of…" z 2012 roku.
Tutaj już mogę śmiało powiedzieć, że jest to 100 % modern hard rocka w modern hard rocku. Więcej mocy daje się wyczuć nawet w tekstach. Gitary z głębokiego, wolniejszego, chwytającego za serce trybu przeskoczyły na poziom turbo-moc, przy którym nawet siedząc przy kompie mam ochotę walnąć się na podłogę i obracać wokół własnej osi, grając na niewidzialnej gitarze. Oczywiście znajdą się też kąski dla fanów ballad ( w tym i mnie). Podobnie jak na pierwszym albumie, bardzo dobrze skomponowane, a w zasadzie to powiedziałabym, że nawet bardziej świadomie. Lzzy swoim wokalem drapie po plecach, brzmiąc równie doskonale w rejonach absolutnie niskich i absolutnie wysokich. Słuchając pierwszego albumu myślałam sobie - wow, pierwsza płyta i już tak profesjonalnie? Gdy zaczęłam słuchać The Strange Case Of..., moją jedyną myślą było DAT ROCKIN' SKILL. Jedynym słabym elementem albumu jest dla mnie Here's to Us - piosenka, która brzmi jak amerykańska pieśń patriotyczna na Święto Dziękczynienia. W sumie bardziej pasuje to do pierwszej płyty, więc podejrzewam, że to jakiś ochłap, który nie zmieścił się na tamten album. Oprócz niej, absolutnie każda piosenka jest warta uwagi fana gitarowej szarpaniny.
Jako próbkę mogłabym tu wsadzić każdą piosenkę, ponieważ co jakiś czas inna staje się moją ulubioną (kolejna oznaka dobrej płyty!). Ale zapodam absolutne must-listen.
1. Daughters of Darkness - manifest wszystkich rockowych lasek i to chwytliwe intro, no mega.





2. American Boys, czyli piosenka w stylu "już wsiadam z Tobą na motocykl". Wokal super współgra z gitarami, a tekst... kobiety zrozumieją :D




Podsumowując - świeże, młode hard rockowe brzmienie, ale bez żadnej fuszery - muzycy są w pełni formy i artystycznej świadomości.

Rozpisałam się cholera, ale jak widać - zespół skradł mi serce. Zwłaszcza drugi album. Dało mi to więcej powera, by pozbywać się swoich uprzedzeń i przeszukiwać lasta i spotify w poszukiwaniu równie dobrych female-fronted bandów. Be aware!


Miłego popołudnia,

Emilka. :)

2 komentarze:

  1. Bo pisanie na blogu jest troszkę bez sensu biorąc pod uwagę że pusto to jak w miasteczku na dzikim zachodzie punktualnie o 12 w południe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie czasy :c ale staram się nagromadzić publikę, to może będzie się z kim kłócić :D

      Usuń