Majówka, majówka, i po majówce. Trzeba jednak przyznać, że Wrocław nawet w zwykłe weekendy dba o swoich mieszkańców w kwestii wydarzeń muzycznych. Praktycznie co tydzień trafiają się koncerty, na które chciałabym iść, niestety nie zawsze się udaje. Na szczęście tym razem dobre wiatry przywiały mnie do Zmierzchu w piątkowy wiosenny wieczór ;)
Zespół Katedra zobaczyłam po raz pierwszy, jak pewnie większość, w programie Must Be The Music. Mówiąc szczerze, nigdy nie oglądałam go od dechy do dechy. W sumie to, że poznałam tę kapelę jest zasługą mojego ojca, który wołał mnie przez pół chaty, że gra ktoś z Wrocławia i wygląda na to, że mi się spodobają. Poczłapałam wtedy sceptycznie przed odbiornik, ale jak się okazało - mój ojciec miał rację. Gdy dowiedziałam się, że grają we Wrocławiu, i to w dodatku w moim ulubionym klubie - wiedziałam już, że tam będę.
(zdjęcia - z facebookowego fanpage'a zespołu , tu - Jakub Adamiec.)
Jako pierwszy przez Katedrą zagrał zespół Echoe. Styl ich grania określiłabym jako połączenie funkowego grania z elementami progresywy, trochę alternatywy - ogólnie trudne do sklasyfikowania. Granie nie aż tak bardzo w moim stylu, chociaż doceniam to, że brzmieli bardzo profesjonalnie. Bardzo mojej przyjaciółce i mnie spodobał się głos wokalisty, oraz cover Lose Yourself Eminema. Tak, Eminem w Zmierzchu. Wiem, że dzieją tam różne rzeczy, ale tego to akurat się kompletnie nie spodziewałam. :D Można obejrzeć go tutaj.
W końcu przyszedł czas na gwoździa programu. Dla niezaznajomionych - Katedra gra coś co sami określają jako progresywny big bit. Jako inspiracje wymieniają : King Crimson, Pink Floyd, Yes, Black Sabbath, Hendrixa czy Doorsów, z polskich kapel - no przecież, że Breakout, Niemena i SBB. Ogółem jestem pod naprawdę dużym wrażeniem. Klimat, muzyka, energia. Bardzo dobry, klasycznie 4-osobowy skład. Każdy z członków mega charakterystyczny, żadnemu nie można odmówić skilla. Mimo, że Zeppelinów nie wymieniają jako swojej inspiracji - mi, jako maniakowi LZ to skojarzenie przyszło na myśl jako pierwsze, gdy tylko zaczęli grać. I jest to duży komplement! Im dłużej trwał występ, tym bardziej się w tym utwierdzałam - każdy z muzyków jest jak osobny żywioł, a mimo to w jakiś magiczny sposób łączą się w idealną całość. Mają wszystko co trzeba - charyzmatycznego wokalistę, kreatywnego klawiszowca, basistę from outer space i perkusistę z rękami ciężkimi jak sam John Bonham. :)
Zagrali dużą część swoich kawałków, starszych i nowszych, oraz covery - Nie przejdziemy do historii Trzech Koron (matko, myślałam, że tylko ja z osób z przedziału 15-25 znam ten zespół), Z brzytwą na poziomki Klanu i Jednego serca Czesława Niemena. Jedynym minusem koncertu było to, że naprzeciwko sceny było dla nas jednak za głośno i musiałyśmy usunąć się na bok, by nas nie zgromiło. To niewątpliwie zabrało trochę zabawy, ale w samym słuchaniu już potem nie przeszkadzało.
Podsumowując - gig na wysokim poziomie. Jeśli ktoś przepuścił, a chciałby zobaczyć ich na żywo - następny koncert grają 13.06 przed stoner-rockowym Kadavarem w klubie Alive.
Na koniec tradycyjnie - próbka.
Miłego popołudnia,
Emilka. :)
Katedre i Echoe usłyszałam w Nietocie jakieś 2 - 3 miesiące temu (Tez spodobał mi sie cover Eminema... ale chyba to tyle jeśli chodzi o Echoe). Katedra robi wrażenie, dopiero potem dowiedziałam się, ze byli w Must Be The Music...
OdpowiedzUsuńGrał też zespół Scoffers, obczaj jeśli nie znasz, wokalistka ma świetny, mocny głos, śpiewają chillowo, w ciekawym stylu.
Kumpel też był na Scoffersach i polecał, chyba rzeczywiście muszę ogarnąć jak będę miała okazję ich na żywo zobaczyć :)
Usuńzrzucenie brzucha gratis?
OdpowiedzUsuń