sobota, 1 września 2012

Ulubieńcy sierpnia!

Nadszedł wrzesień, dzieci wesoło pobiegną do szkoły, listki lecieć będą z drzew, ale najpierw... czas na riffsowych ulubieńcow sierpnia! Kolejność jak zawsze przypadkowa.



1. Audioslave - Show me how to live
Zainspirowana filmem 'Pearl Jam Twenty"(opisanym w ->tej<- notce), dzięki któremu dane mi było bliżej przyjrzeć się postaci Chrisa Cornella. Jego wokal mówiąc wprost - urywa dupę. Zapoznałam się więc pobieżnie z jego dokonaniami muzycznymi w Temple of the Dog, Soundgarden i Audioslave, i z tych kapel najbardziej do gustu przypadła mi ta ostatnia. To dość dziwne, bo zazwyczaj wolę starsze kapele, ale Audioslave bardzo fajnie udało się zachować starego ducha, i zadziorność, przy równoczesnym zachowaniu nowo-hardrockowego brzmienia, co słychać w powyższym kawałku. Prosty jak budowa cepa, ale z głowy nie wyłazi. I o to właśnie chodzi w muzyce! Jak w końcu zrobię prawko,to obowiązkowy numer na mojej playliście :D

2. Whitesnake - Crying in the rain
Tak to właśnie jest! Dobrych albumów można słuchać godzinami, i za każdym razem zakochiwać się w nich od nowa, poznawać rzeczy których wcześniej nie odkryliśmy. Czasem nawet piosenki, na które najmniej zwracaliśmy uwagę, z czasem rosną w siłę w naszych uszach. Tak właśnie jest z tym oto utworem jednego z moich ulubionych zespołów, z jednej z moich ulubionych płyt. Może to kwestia tego, że wreszcie zaczęłam słuchać jej na porządnych słuchawkach, może tego że dawno nie słuchałam Whitesnake'a i teraz do niego wróciłam? W każdym razie - piosenka przez calutki miesiąc wchodziła jak nóż w masło, towarzyszyła mi przy każdej najmniejszej podróży, i prawie każdego wieczora. Typowo Whitesnake'owe gitary, są w tym utworze tak soczyste, że mało któremu zespołowi udało się kiedykolwiek osiągnąć takie brzmienie. Idealne muzyczne proporcje - 3/4 hard rocka, 1/4 glam rocka. No i mój ukochany Coverdale, ze swoim genialnym wokalem. Just perfect! Kiedyś poświęce im całą notkę, bo aż dziw, że tak mało osób słucha w naszym kraju tej genialnej kapeli ;)

3. Nurth - The Crime
Piosenka odkryta dosłownie parę dni temu. Są pewne plusy i minusy tego odkrycia... Minusem są okoliczności - wszystko zaczęło się od tego, że zaczęłam przesłuchiwać solowe piosenki Eweliny Lisowskiej, jeden z finalistek XFactora. Nie będę ich tutaj serwować, bo diametralnie obniżyłoby to poziom bloga. Załamawszy się, postanowiłam sięgnąć po jej dokonania z czasów przed karierowo-xfactorowych. I baaardzo pozytywnie się zaskoczyłam! Zespół gra na międzynarodowym poziomie. Jeśli ktoś lubi tego typu klimaty - mogę porównać ich do Bullet For My Valentine z baaardzo dobrą wokalistką (bo jak wiadomo, ze śpiewaniem Matta Tucka bywa różnie...).  W sumie sama nie wiem, czy taka muzyka jak metalcore, screamo, itditd, nie brzmi czasem lepiej z damskimi wokalami? Zaskakujące wnioski jak na mnie...Teksty może są troche banalne - ale przecież to dopiero 1 epka. W każdym razie - Ewelina ma genialne głosiwo, idealne do ciężkiej muzyki, nie mam pojęcia kto się za nią teraz wziął i dlaczego... Ale to co tworzy solowo jest mega kiepskie, w ogóle nie pokazuje tam swoich umiejętności, teksty są drętwe, o wiele gorsze niż w Nurth'cie, a sama produkcja i brzmienie też zostawiają wiele do życzenia... Czy przy nagrywaniu tego brały w ogóle udział jakieś instrumenty? Nowej Eweliny stanowczo nie polecam, polecam się za to wziąć za Nurth, no i nie pozostaje nam nic innego niż czekać w nadziei na powrót Eweliny na łono metalu.

4. Gotthard - Need to believe
W to będzie trudno uwierzyć, aleee... na tych panów trafiłam w czasie reklam na Polsacie. Byli to tegoroczni reprezentanci Szwecji na festiwalu w Sopocie. Nie dotarłam do wielu ich nagrań, poznałam kilkanaście ich piosenek z nowszych albumów, najprawdopodobniej z nowym wokalistą. Brzmienie scharakteryzowałabym jako nowo-hard-rockowo-southern-rockowe. W zasadzie to całkiem podobne do nowych płyt Lynyrd Skynyrd. Bardzo fajny wokal, a i teledyski mają na światowym poziomie. Byłam mile zaskoczona, że tego typu zespół jest obecny w polskiej telewizji! Łazili za mną ładny kawałek czasu. "Need to Believe" to jak narazie najlepszy ze znanych mi kawałków, kiedy dorwę się do większej części ich twórczości - naskrobię o nich coś więcej. :)

5. Korpiklaani - Running with the Wolves
Myślę, że dużej części słuchaczy ciężkich brzmień tej kapeli nie trzeba przedstawiać. Korpiklaani to dla mnie  najlepsza ze wszystkich znanych mi folk-metalowych kapel. Idealnie wyważone wspominane już dzisiaj muzyczne proporcje - nie za ostrzy, nie za ciency, nie brzmią jak to czasem bywa z folk-metalem - jakby ich ktoś wyrwał wprost z jarmarku. Ten instrumental wkręcił mi się niemiłosiernie, może przez to, że od jakiegoś czasu mam też niezłą zajawę na wilki? A żeby jakiś utwór bez śpiewania mnie zadowolił, to trzeba naprawdę perfekcji - oprócz Adriana von Zieglera i Nightwisha niewielu się to udało. Sprowokował mnie też do poznania ich twórczości album po albumie. Żeby było śmieszniej - zaczęłam od najnowszej płyty - i proszę państwa - jest dobrze, zaiste jest dobrze. :)

To by było na tyle z sierpniowych ulubieńców, a w najbliższej notce... recenzja nowej, budzącej dyskusje płyty The Offspring. Brace yourself!

Czekam na wasze opinie, Emilka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz