środa, 14 sierpnia 2013

Noce z Led Zeppelin

Ostatnio moja siostra spytała, kiedy zacznę pisać o swoich ulubionych zespołach. Zastanowiłam się, i odpowiedziałam- "Chyba nigdy." Obawiałam się, że będę umiała na ich temat pisać tylko teksty z cyklu "too long didn't read". Po prostu - gdy się rozkręcę , trudno mnie zatrzymać.Postanowiłam się jednak przełamać. Oto moje pierwsze podejście do artykułu o jednym z najważniejszych zespołów w moim życiu, a jako, że często słucham go nocami... prezentuję osobiste zestawienie kawałków Led Zeppelin, które najlepiej brzmią w świetle księżyca.
1. No Quarter
Moje pierwsze skojarzenia z tym kawałkiem - noc i przestrzeń. Brzmi jakby był nagrywany na setkach mikrofonów. Nie zdziwiłabym się zresztą, gdyby tak było, w końcu Page uwielbiał takie eksperymenty.  Hipnotyzująca, błądząca w dziwnych splotach gitara, tajemnicze klawisze, ekstatyczne zawodzenie Planta sprawiają, że to kawałek idealny do nocnego leżenia przy otwartym oknie, z zamkniętymi oczami i dryfowania gdzieś w innym wszechświecie :) A poetycko-epicki tekst o skandynawskich bogach tylko temu sprzyja.
2.When the Levee Breaks
Uważam, że to jeden z ciekawszych utworów Zeppelinów, nie tylko ze względu na klimacik i brzmienie idealne do nocnych słuchowisk, ale głównie przez jego konstrukcję. Przez pierwsze parę odsłuchań nie umiałam sama ustalić o co mi chodzi, ale potem odkryłam, że ta piosenka... kołem się toczy. Dźwięki nie urywają się, nie kończą przed rozpoczęciem kolejnych, jeden popycha kolejny, i tak się kręci, przez 7 minut. Chyba, że tak jak ja wrzucicie to forever alone do playera włączając powtarzanie, i będziecie leżeć patrząc w sufit słuchając godzinami w... KÓŁKO.
3.Ten Years Gone
Spokojny, relaksujący utwór z bardzo dobry tekstem. Delikatna gitara urozmaicona egzotycznymi instrumentami Jonesa, sprzyja dryfowaniu po morzu swoich myśli, powiedziałabym, że często nawet bardzo je ułatwia. Przyjemnie bucząco-bzyczące dźwięki koją uszy, Plant bardziej prowadzi refleksyjny monolog niż śpiewa, zostawiając dużo miejsca na własne wtrącenia słuchacza. Przy pierwszym odsłuchaniu niepozorny, często okazuje się być idealnym muzycznym rozwiązaniem na długie wieczory.
4.In The Evening
Kolejny bardzo przestrzenny utwór o głębokim brzmieniu. Tekst o kobiecie, typowej femme fatale, przed którą Plant błagalnie jęczy o miłość. Przyznam, że muzycznie bardzo dopasowany do tego tekstu, jest wybitnie bujający, są wzloty i upadki, wyciszenia... Dużo ciekawych rozwiązań i smaczków, słychać, że to placyk zabaw Johna Paula Jones'a.
5.Babe I'm Gonna Leave You
Zeppelinowska wersja piosenki zerżniętej od Joan Baez, wspaniałej piosenkarki, znanej także jako "ta jedyna, która odmówiła Page'owi". Jednego nie można mu jednak odmówić - mimo, że niemoralnie brał w swoje łapy każdą piosenkę jaką chciał, to zawsze przerabiał je na absolutne majstersztyki. Podobnie jest i w tym przypadku. Genialne skakanie ze skrajności w skrajność, od akustycznej liryczności do pełnej bólu rozwałki z Bonzem jako prowodyrem. Dla mnie idealne uchwycenie emocji towarzyszących ciężkim rozstaniom.
6.Since I've been loving You
Prawie 7,5 minuty 100 %owego bluesa w bluesie, wytarzane w Zeppelinowym sosie. Przy okazji jeden z ich najbardziej rozdzierających emocjonalnie kawałków, traktujący o niedocenianej miłości. Page wspina się w nim na wyżyny gitarowego łkania montując tam jedną z moich ulubionych solówek ever. Tak naprawdę ta piosenka to jedna wielka solówka, podzielona na dziesiątki solóweczek. Idealny przykład tego, jakim Page jest z kameleonem - na jednym albumie - od riffowo-rytmicznego Immigrant Song, to takiej bluesowej, bolesnej perełki.
7.Stairway to Heaven
Tej piosenki chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. W pierwszych latach mojego samodzielnego słuchania muzyki w ogóle nie rozumiałam jej fenomenu, ale odkąd przeczytałam biografię "Kiedy giganci chodzili po Ziemi" i zaczęłam jej słuchać bardziej świadomie, ma dla siebie kawałek mojego psychofańskiego serca. Od pierwszego po ostatni dźwięk, razem ze swoim czarnoksięsko-szatańskim, podprogowym niby-przekazem. Najlepiej serwować na słuchawkach, przy przygaszonym świetle. 
8.In my Time of Dying
Na koniec - jak na mój gust najmroczniejszy kawałek z ich repertuaru. Tak mroczny, że po wypadku, z którego cudem uszedł z życiem, Robert Plant zrezygnował z wykonywania go na koncertach. Mocno oparty na bluesowym "Jesus Make Up My Dying Bed" Willego Johnsona, został oczywiście przetłumaczony przez Page'a na ich własny, muzyczny język. Budujący napięcie, gęsty jak smoła początek przeradza się później w szaleńczą, dudniąco-warczącą współpracę Page'a i Bonza. W połączeniu z niepokojącym tekstem daje to mieszankę, której trudno pozbyć się z głowy, zwłaszcza podczas bezsennych nocy.

Tak naprawdę mogłabym tu siedzieć i wymieniać pewnie do rana. W końcu nie bez przyczyny Zeppelini są nazywani jednym z najbardziej wybitnych zespołów w historii muzyki. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się tutaj w zgrabny sposób podzielić różnymi aspektami ich twórczości z mojej perspektywy.

Północ nadeszła, a więc czas idealny.
Dobrej nocy,
Emilka. :)

3 komentarze:

  1. Ciekawa lista, interesujący dobór utworów ;) Sam właśnie opublikowałem nieco bardziej obiektywną listę ich utworów: http://pablosreviews.blogspot.com/2013/08/artyku-najwazniejsze-utwory-led-zeppelin.html

    Chciałbym tylko sprostować dwie rzeczy: autorką "Babe, I'm Gonna Leave You" jest Anne Bredon, a nie Joan Baez, natomiast "In My Time of Dying" aka "Jesus Make Up My Dying Bed" to stara pieśń gospel nieznanego autorstwa (wersja Williego Johnsona jest najstarszą znaną - nagrał ją w 1927 roku - ale nie jest on jej autorem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :) Sprostowanie przyjmuję z otwartymi ramionami, bo czasami we wszystkich pożyczkach Page'a i znajdowaniu rzeczywistego źródła tych utworów można się pogubić. Zazwyczaj piszę nie konkretnie o autorach, ale o najbardziej znanych, lub najwcześniejszych wersjach danego utworu. Stąd pojawiać czasem się mogą czasem rozbieżności. :)

      Usuń
  2. Ciekawa notka i fajny blog. Zainteresowałam się, bo umiem grać na gitarze Stairway to Heaven :)
    Coolturalny-tygodni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń