niedziela, 4 sierpnia 2013

Raz, a dobrze - Dead Man's Bones (2009).

Podesłał mi ich kiedyś mój przyjaciel. Była to tylko jedna piosenka, stwierdziłam - całkiem ciekawe, wylądowało na długaśnej liście "do sprawdzenia". Tydzień temu poszłam do kina na "Obecność". Usłyszałam tam kawałek piosenki, który osiadł w mojej głowie na tyle, że pierwsze co zrobiłam po powrocie, to przegrzebanie internetów. Gdy odkryłam, że to ten projekt, postanowiłam od razu obadać całą ich twórczość. Od tamtej pory nie schodzi z głośników.


Rozwiewając wątpliwości tych niepewnych - tak, jeden z panów na fotce to Ryan Gosling. Drugi to jego przyjaciel, Zach Shields. Poznali się, kiedy zaczęli chodzić z pewną dwójką sióstr. Okazało się, że inspirują ich podobne rzeczy - monstra, upiory, klimacik horroru i historie miłosne w nim osadzone. Postanowili stworzyć oparty na tym spektakl muzyczny, pomysł ten jednak nie wypalił. Skończyło się na concept albumie, wydanym w 2009.
Album zawiera 12 utworów. Brzmienie określiłabym jako połączenie starodawnego musicalu, folku, inspiracji kapelami z lat 60-70 jak np. The Animals lub The Zombies. Ucho bardzo cieszy prawdziwe brzmienie użytych instrumentów (a jest ich wiele), śpiewający dziecięcy chór i multum innych ciekawych rozwiązań nadających smaczek. Wszystko to w połączeniu z tekstami -wystarczy spojrzeć na same tytuły -Werewolf Heart, Flowers grow out on my grave czy Buried in water- stworzyło niesamowity mrocznie-uroczy klimat. Zachowali teatralny charakter nie powodując niepotrzebnego obciążenia, płytka wchodzi jak nóż w masło nawet za 10 przesłuchaniem. Nic nie jest przesadzone, przeintelektualizowane, jak to często w conceptach bywa. Wydźwięk całego albumu nie jest -jak można by się było spodziewać- przygnębiający, raczej tajemniczy i lekko melancholijny, pełny melodii wpadających w ucho.

Co do Ryana Goslinga byłam przez pewien czas sceptyczna, głównie przez jego fanki, trąbiące na prawo i lewo o jego wspaniałej klacie. Przekonałam się do niego po filmie "Place Beyond The Pines" (który polecam, mega dobry + soundtrack Pattona!), słyszałam, że coś tam sobie muzykuje, ale nigdy bym go nie podejrzewała o coś tak nietypowego.

Jak narazie panowie poprzestali tylko na jednym albumie. Mam nadzieję, że wypuszczą jeszcze coś kiedyś, bo od dlugiego czasu nie słyszałam czegoś tak intrygującego. Szczególnie spodoba się fanom horrorów, lat 60-70, Tima Burtona czy "Murder Ballads" Nicka Cave'a, ale także ludziom, dla których 'dziwne' to synonim dla 'fajne, ciekawe'. :)

Na koniec - piosenka wspomniana na wstępie, pochodząca z soundtracka to filmu "Obecność".
Dobrej nocy,
Emilka. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz