niedziela, 12 sierpnia 2012

Dobre, bo polskie - Zalef - "Pistolet"

Oto przyszedł czas na pierwszą notkę z cyklu "Dobre, bo polskie", a w niej - mała recenzja jednego z moich ulubionych albumów wypuszczonych z polskich rąk. Czy ktoś w ogóle jeszcze pamięta tego gościa??
Dla tych, co pamiętają - moje uszanowanie! Dla tych bardziej zapominalskich małe przypomnienie.



Zalef, to zespół założony przez Krzysztofa Zalewskiego - laureata programu Idol z roku 2003. Tak, to był ten długowłosy koleś biegający w ramonesce i koszulkach Ironów, z głosem jak dzwon. Po wygranej, w roku 2004 udało mu się z zespołem nagrać "Pistolet". Był to niestety ich (jak narazie) pierwszy i ostatni album.

Dlaczego niestety? Ponieważ to jeden z najlepszych kawałków ciężkiej muzy, z tych stworzonych po roku 2000. Płyta utrzymana jest w klimatach ciężkiego hard rocka wymieszanego z heavy metalem. Brzmi jak taki tam standard, jednak podejście muzyków do tworzenia jest świeże, i jak na osadzony mocno w banałach czy zmulonych rozwiązaniach rodzimy rock dość nowatorskie. W zasadzie brzmienie przypomina mi zagraniczne nowe pokolenie hard rocka, a to dzięki temu, że produkcja albumu jest na bardzo wysokim poziomie, a i aranżacje są urozmaicone.

Po muzyce, następnym mocnym elementem są teksty. Napisane przez Katarzynę Nosowską doskonale wpasowują się w ciężkawo-buntowniczy charakter albumu. Nie należę do grona Wielkich Czcicieli Kaśki, często jednak doceniam jej pracę, i tak jest też w tym przypadku.

Ostatnim, niezaprzeczalnym fundamentem jest wokal Krzyśka. Chłopak jak wspomniałam, głos ma jak dzwon, idealny do ciężkich brzmień, umiejętnie intepretuje wokalnie treści zawarte w tekstach przez Kaśkę
.Aż żal ściska, że aktualnie zszedł z metalowej drogi i gra jakieś jazzo-folko-alternatywne pitu pitu, w którym w ogóle swoich możliwości wokalnych nie pokazuje. Tak czy siak, wciąż pozostaje dla mnie jednym z najlepszych współczesnych głosów na polskiej scenie.

Na koniec - próbka, czyli moje 3 ulubione kawałki z tego albumu.

Dynamiczny, tytułowy "Pistolet":
"Nie pozwól im" z bardzo dobrym tekstem, i prostym, ale mięsistym riffem:
I pierwszy utwór z płyty, który poznałam, bardzo fajny klimat z niebanalną melodią. Mniej dynamiki, za to dobrze, stopniowo budowane napięcie. No i te nakładające się wokale w refrenie! - "Kiedy miasto śpi"

Tyle na dziś, czekam na wasze opinie.
Dobrej nocy!
Emilka. :)

1 komentarz: