środa, 20 listopada 2013

Spatial, Panzerhund, Thermit -Tribute to Iron Maiden - Od Zmierzchu do Świtu, Wrocław

Uczelnia w natarciu, life happens, no-life happens, brak weny - wszystkie te składniki to idealny przepis na zakurzenie bloga, do którego niechlubnie doprowadziłam. Wstyd to i hańba, dlatego powracam z relacją, opóźnioną niczym wrocławskie MPK zimową porą. Wydarzenie miało miejsce ponad miesiąc temu - być może zabraknie niektórych detali, ale wszystko co istotne pozostało w pamięci. :)

Na koncert wybrałam się z moją przyjaciółką, zupełnie z poza świata mroku, metalu i truskawek. Polecam, pokazanie komuś kawałka swojego świata, który nie jest mu tak dobrze znany, to bardzo miłe doświadczenie! Po nielekkim opóźnieniu jako pierwszy na scenę wyszedł zespół Spatial.
Przyznam, że jak na pierwszy występ, był to całkiem ciężki ładunek. Niestety niekoniecznie w tym dobrym sensie. Trudno klasyfikować mi jednoznacznie ich muzykę, aczkolwiek to co pierwsze rzuciło się w uszy to mocno deathowy nalot. Wraz z nim dużo powagi, siarki, growlu i ... poprawności. Większych muzycznych wtop nie zauważyłam, ale podczas ich występu miałyśmy wrażenie, że gdzieś już to słyszałyśmy. Dużą rolę napewno odegrały tu oczekiwania - w końcu był to ironowy tribute, nic dziwnego, że widownia nastawiła się na dobrą, heavy-metalową zabawę. Na tym występie ironowości było mało, a poważna atmosfera tworzyła ogromny dystans. Pewnie gdybym miała okazję widzieć ich po raz pierwszy w innych okolicznościach, odebrałabym to trochę inaczej. Uważam, że w swoich okręgach muzycznych są całkiem w porządku - jednak w tym wypadku ich rozwiązania nie do końca się sprawdziły.
Na kolejnym występie sytuacja miała się już zupełnie inaczej.
Wrocławski Panzerhund podał widowni na tacy to, czego oczekiwała. Dużo coverowania, dużo heavy-metalowania, zabawowe podejście i masa energii. Sami swoją muzykę określają jako "solidny, skoczny heavy-metal" i jest w tym dużo prawdy. Oczywiście ich zadanie było dzięki patriotyzmowi lokalnemu znacznie ułatwione -lud przybył pod scenę w ciągu kilku minut. Taki juz przywilej grania u siebie. :) Wcale niełatwą sztuką jest jednak lud utrzymać ten lud w imprezowym nastroju i z uśmiechami na japach, a im się udało. Publika została rozgrzana na tyle, że w pewnym momencie pojawiło się nawet trofeum w formie deski klozetowej, które pozostało pod sceną już do końca, dzierżone dumnie tak przez publiczność, jak i członków zespołów. :D 
Od strony muzycznej - chwalę bardzo gitarzystów za misterną robotę jaką wyczyniają, oldschoolowe chórki i całą wkładaną pasję. Zaplątało się parę poślizgów wokalnych, ale nadrobione zostały słyszalnym głębokim zaangażowaniem! No i mówiąc szczerze, ilu ludzi pociągnie Dickinsona?

Jak powiedziała moja przyjaciółka, chyba tylko wokalista Thermita.
Po ostatecznym wycieńczeniu przedstawicieli sceny wrocławskiej wyciem publiki o kolejne bisy, na scenie pojawili się goście z Poznania. Zafundowali bardzo dobry finał. Pyszne, ciepłe i chrupiące heavy-thrash-metalowanie na wysokim poziomie. Na początku niepozorny, a potem jak się okazało ultra-charyzmatyczny frontman wyprawiał głosem najróżniejsze cuda, niesłychy. Zespół oczywiście nie odstawał, zaprezentowali samo gęste, tak w coverach jak i swoich własnych utworach. Na ich FP dogrzebałam się info o nadchodzącej trasie po Europie - rzecz jak najbardziej zasłużona. Mimo, że w przeciwieństwie do dużej części obecnych, nie słyszałam o nich wcześniej - z czystym sercem mogę polecić, a jeśli tylko będę mieć możliwość, chętnie zobaczę po raz kolejny.

Podsumowując - po nie do końca trafionym początku, zespoły stanęły na wysokości zadania. Publiczność otrzymała solidnego, energetycznego kopa, w zamian oddając swój entuzjazm, a fani Ironów (zwłaszcza ci tęskniący po wakacyjnych koncertach) otrzymali miód na serduszka. Na koniec tradycyjnie dwie próbeczki -jedna z Poznania:
i jedna z Wrocławia:
fotki pochodzą z facebookowych FP zespołów, zalinkowanych w ich nazwach. :)

Z mocnym postanowieniem pismackiej poprawy,
dobrej nocy!
Emilka.

4 komentarze:

  1. mimo przerwy, dalej się bardzo dobrze czyta, artykuł pełen lekkości, nawet żarciki na tyle subtelne, żeby się uśmiechnąć, ale nie przytłaczają ;) czekam na nadchodzące notki z mocnym wyczekiwaniem i....

    DESKA FTW !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem Widziałem Fociłem ! Za każdym razem gdy widzę występy tych Zespołów w innych klubach w Polsce są one coraz lepsze i generalnie nie koniecznie zgadzam się z tym co zostało napisane na temat SPATIAL, gdyż akórat ten Zespół fakt nie koniecznie pasował do tego co się działo ale jak zawsze zacny występ Chłopaków a przede wszystkim wokalisty STRZYGI podniósł poprzeczkę rozgrzewając publiczność do dalszych występów Panzerhund i Thermit.
    Pozdrowienia dla Pani Emilki za Tą recke ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spatial wiadomo, jako pierwsza kapela miał zadanie nieco utrudnione... jak wiadomo, każdy z nas jest inny, ma inne oczekiwania i inaczej wszystko odbiera. Moja opinia jest jedną z wielu, zwłaszcza, że dane było mi ich słuchać na żywo po raz pierwszy ;) Dziękuję i pozdrawiam również!

      Usuń
  3. Fajny artykuł. Kiedyś na prawdę interesowałam się tym zespołem i innymi o podobnym charakterze. Blog jest bardzo ładnie pisany, podoba mi się. Byłam tylko na jednym koncercie tego zespołu ale było super :) Trochę oderwałam się od muzyki, bo nie miałam sprzętu audio, żeby słuchać jej w pełnym brzmieniu, ale już zamówiłam na audiomagic.pl (bardzo fajny sprzęt :)) nowe głośniki i teraz pewnie powrócę do starych płyt.

    OdpowiedzUsuń