poniedziałek, 2 lipca 2012

Ulubieńcy czerwca! How sweet!

Jak się okazuje, youtube'owe videoblogerki potrafią być naprawdę inspirujące! Czym by było nasze życie bez dziewcząt informujących nas regularnie co miesiąc, jakim kremem smarowały sobie papy, co nosiły na shopping z koleżankami, oraz jakim lakierem malowały paznokcie u stóp najczęściej?!

Oczywiście, nie może być tak, że ja będę gorsza. W końcu też muszę wnieść coś wartościowego do życia moich czytelników.
Przedstawiam wam moich głośnikowych i głośnych ulubieńców czerwca :*



1. In Flames - Free Fall
To, że ten utworek ląduje jako ulubieniec jest całkiem ciekawe, ponieważ generalnie za muzą a'la Flamesi nie przepadam. Jest dla mnie zazwyczaj po prostu zbyt mało melodyjna i za ostra. Na tą piosenkę trafiłam na youtube przez przypadek, a skończyło się na tym, że w niecałe 3 dni nawaliłam na laście prawie setkę odtworzeń... Dobry kawałek. Przyznam, że przy pierwszym odtworzeniu tyłka nie urwało, ale jak to się ładnie mówi, z każdym przesłuchaniem zyskiwała na wartości :)

2. Megadeth - Train of consequences
Kolejny kawałek od zespołu, w którego umiejętność tworzenia melodii nie wierzyłam! Jakiś tydzień-dwa temu znalazłam zaginiony, nieprzesłuchany best-of Megadetha,. Jak znajduje takie ciekawe rzeczy w folderach to czuję dokładnie to samo, co każdy normalny człowiek przy znajdowaniu dwóch  dych w starych, dawno nie noszonych spodniach. Po przesłuchaniu best ofa stwierdziłam, że ten kompilacja jest całkiem całkiem, oczywiście ma dla mnie momenty lepsze i gorsze, ale najbardziej do gustu przypadł mi ten kawalątek. Przez fajną perkę i ciekawą melodię pięknie wchodzi, a na dodatek ma całkiem dobry jak na trashowo-metalowe klimaty tekst. To lubię, generalnie dzięki temu albumikowi Megadeth zajmuje kolejne miejsce wśród mojej długiej listy zespołów "do obczajenia w całości".

3. KISS - Psycho Circus
Jako, że od jakiegoś roku jestem psychofanem KISSów, nie mogło zabraknąć w ulubieńcach ich niedawno poznanego przezemnie psychoutworku. Początek może się wydawać nieco nienormalny i ryjący czerep, ale potem w zamian za parę przeżytych ciar na plecach otrzymujemy typowo KISSowe tłusciutkie riffy, mniamuśne solo i znaną i lubianą przez wielu perkusję. Mnie osobiście odpowiada z lekka schizowy klimat piosenki, jest jak na KISSów dość niepowtarzalna, trochę wieje psychodelą. Sama mam trochę problem z cyrkowymi fobiami, traktuję więc ten utwór jako szczepionkę :D Nie mam pojęcia dlaczego ta piosenka nie była i nie jest mega-hitem, i chociażby na KISSowym last.fmie jest w notowaniach dość nisko. Ma w sobie wszystko, czego trzeba do stworzenia dobrego kawała rockowej muzy.

4. Motorhead - Born To Raise Hell
W ostatnim miesiącu moja przyjaciółka Anna opuściła mnie na tydzień, zamiast miasta wybierając wiejską arkadię.
Jej dzwonek w telefonie to wyrżnięty z tej piosenki refren, który towarzyszył nam w wielu sytuacjach, tych jakże zabawnych, ale też i tych mniej. :D Do momentu jej wyjazdu znałam tylko ten wyrżnięty z piosenki refren. Żeby nie było mi aż tak samotnie bez niej w mieście, pewnego dnia stwierdziłam, że pora zbadać ten kawałek w całości. Okazało się, że to całkiem wyczepisty kawałek. Słodki głos Lemmiego oblewa nasze uszy przy słuchaniu niczym lukier, piękny przykład prostego, hard-rockowo-heavymetalowego kawałka! Just eat it!

5. Halestorm - Love Bites (So do I)
Co tu dużo mówić... Zazwyczaj rzucam pogardę na zespoły z babkami na wokalu. 3/4 z nich leci po tych samych, utartych dawno schematach, nie wnoszą nic nowego ani interesującego. Do tego zazwyczaj ich targetem są zbuntowane 14stki, poziom więc leci na łeb na szyję z każdą przesłuchiwaną przezemnie pioseneczką. Tutaj, gdy zobaczyłam zdjęcia zespołu pomyślałam sobie .. "noo... kolejny fajans". Pierwszy raz od dawna w tym temacie się pozytywnie zaskoczyłam! Dobry wokal, dobry tekst, gitarki też omnomnom... Niestety do tej pory jeszcze nie dotarłam do zbyt wielu utworów, ale kiedy już obczaję co i jak, słówko lub dwa na ich temat się tutaj pojawi.

To by było na tyle, I hope you'll like it. Miłego wieczoru, i wiele tlenu w powietrzu, bo u nas tego ostatnio niedostatek. :)

Emilka.

2 komentarze:

  1. No proszę, są i ulubieńcy! :-D a w nich mój ukochany Psycho Circus, który kocham miłością najgorętszą mimo mojej koulrofobii (google it). Koniecznie wróć do ulubieńców, chętnie poczytam! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co to koulrofobia wiem aż za dobrze, widać nie tylko zamiłowanie od muzyki mamy wspólne : D

      Usuń